Villa Vinci I Dominika i Marcin
Villa Vinci I Dominika i Marcin
Przekraczając próg zawsze patrzę na ściany domu. One najpełniej opowiadają o właścicielach. Bardzo często są one puste, czyste białe, jakby ktoś wczoraj je pomalował. Częściej ta biel jest zakrywana różnego rodzaju ozdobami, pamiątkami z wakacji, różnorakimi ramkami, w których zamykane są szczególne zdjęcia, najpiękniejsze wspomnienia.
Przekraczając próg domu Dominiki i Marcina liczyłem, że właśnie tego typu zaskoczenia będą moim udziałem. Na kominku wisiały różnego rodzaju zdjęcia dokumentujące wspólne wyjazdy, wesołe sytuacje. Kot dumnie paradujac po mieszkaniu udowadniał, że to on tu rządzi. W zakamarkach między kuchnią a salonem w małych pudełkach odnajdywałem ślady wielkiej miłości. Miłości, która mogła ich połączyć - zgaduję, nie miałem śmiałości zapytać.
“Warszawa” - nigdy nie zagłębiałem się w jej historię ( jestem z Krakowa - rozumiecie, Wawel, Król i te sprawy). Ten dom, różnego rodzaju znaki w nim poukrywane dawały dość czytelne dowody o tym że trafiłem na osoby, które zakochały się w Warszawie, w jej historii, tożsamości, sile ludzi, którzy o to miasto przez lata walczyli.
Co robi fotograf ślubny z Krakowa w Warszawie? Odkrywa i eksploruję :-) Lubię urywać się z moich podkrakowskich terenów i zwiedzać nasz kraj. Są miejsca, które bardzo silnie mówią o naszej tożsamości, są ludzie, którzy za wszelką cenę chcą ową tożsamość pielęgnować - myślę że tacy właśnie są Dominika i Marcin. Mimo, iż jesteśmy jednym narodem - jesteśmy inni. Mam ogromną przyjemność te różnice między ludźmi odnajdywać, starać się je najlepiej jak potrafię ukazywać. Mam wielką nadzieję, że i tym razem się udało :-)
Villa Vinci
Miejsce ukryte - tak je nazwałem. Usytuowane w Łomiankach, z dala od zgiełku dużego miasta, z dala od wielkomiejskiego pędu życia staję się małą enklawą ciszy. Urzekł mnie piękny dziedziniec w Villa Vincina którym ową uroczystość zaplanowali nasi główni bohaterowie. Panował tam sielski klimat, wszyscy goście byli blisko siebie, wspólnie przyżywili radość jaka na twarzach Dominiki i Marcina malowała się od pierwszego momentu tej uroczystości.
Zapraszam Was zatem abyście zatopili się w historii tej dwójki. Prostej, czystej jak biel, silnej jak czerwień. Z tych dwóch kolorów powstaje flaga - biel i czerwień - one stały się myślą przewodnią tego reportażu...
Tyle tytułem wstępu :-) Jeśli byliście wraz ze mną gośćmi na tej uroczystości - zapraszam Was do strefy Klienta. Znajdziecie tam obszerny reportaż z tego dnia. Co trzeba zrobić? Uśmiechnąć się do Dominiki i Marcina, pięknie poprosić o hasło, kliknąć zdjęcie poniżej delektując się tym co dla Państwa przygotowałem :-)
Willa Tadeusz Lanckorona Plener ślubny
Willa Tadeusz Lanckorona Plener ślubny
Willa Tadeusz Lanckorona – miejsce, które czaruję przy pierwszym spotkaniu. Już sama droga do niej prowadząca przez Lanckoronę wywiera nieodparte wrażenie, jakobyśmy się przenosili w inny wymiar. Cudne widoki, piękny rynek z odrestaurowanymi zabudowaniami. Za nimi wąska i stroma droga, gęsty sosnowy las, promienie słońca z trudem się przebijające – nieśmiało odkrywają tajemnice tego magicznego miejsca.
Z Olą i Łukaszem wybraliśmy się tam na plener ślubny. Miejsce prócz tego, że totalnie pochłania i urzeka, jest również sporym wyzwaniem. Wymaga od fotografa sporej kreatywności – plenery ślubne odbywają się tutaj dość często i nietrudno w sieci znaleźć fotografie , które się powielają, nakładają, nie stanowiąc separacji miejsca od osoby fotografującej. Chcąc choć troszkę się odróżnić, trzeba po tym miejscu spokojnie pospacerować, odnaleźć urokliwe zakamarki, wgryźć się w detale, biesy – które chronią to miejsce kryją się w cieniu.
Wesele w Willi Tadeusz?
Do Willi Tadeusz dojechaliśmy w idealnym momencie – dzień wcześniej odbył się ślub w willi Tadeusz. Pozostawił po sobie obraz idealny. Krzątający się ludzie, suszące się kolorowe narzuty, jurta- jeszcze pachnąca ostatnim ślubem. Willa Tadeusz żyje swoim życiem, wszystko co się tam wydarza powoduję, iż pomysły w głowie pojawiały się same. Miejsce ma w sobie ogromny potencjał, Ola z suknią ślubną Rara Avis, oraz Łukasz w garniturze Próchnik wpisywali się idealnie w klimat miejsca. Stworzyli oni pełną tajemniczości kreację, w którą nie miałem śmiałości ingerować – a wyłącznie dopełniać ją swoimi pomysłami.
Miejsce przez swój bardzo geometryczny charakter jest cudną płaszczyzną do wpisywania w nią parę młodą.
Willa Tadeusz – to miejsce pochłania.
Skryte w dolinie pośród wysokich sosen zaskakuję tajemniczością. Dotarcie do niej stanowi nie lada wyzwanie. Wąska droga o stromym nachyleniu prowadząca przez las stanowią barierę oddzielającą owe miejsce od pędu otoczenia. Pojawiając się tutaj czujesz się jak Alicja w krainie czarów. Miejsce zaskakuję swoją nieoczywistością, bajeczną okolicą i dziwnym basenem, który niczym norka królika ze wspomnianej wyżej książki przenosi nas w świat baśni i odrealnionych widoków. Zakochałem się w tym świecie, pochłonął mnie bez reszty, sprawił że na wszystkie bodźce zewnętrzne reagowałem ze zdwojoną siłą. Mam żonę i dwójkę dzieci, jeśli kiedyś wpadnę na pomysł aby celebrować okrągłą rocznice naszego związku zdecyduję się na ponowny ślub w willi Tadeusz – to miejsce jest dla mnie stworzone 🙂
Willa Tadeusz Lanckorona Plener ślubny
Zachęcam Was abyście poznali krótką historię miłości dwojga wspaniałych ludzi. Ola i Łukasz to para szaleńców, ludzi bez pamięci sobie oddanych. Osób, które jak nikt inny pasują do tego miejsca. W tym miejscu odnajdują swoje emocję, skrywane uczucia, ciepłe gesty.
Plener ślubny w willi Tadeusz był im pisany. Nie potrafiłbym chyba znaleźć lepszego miejsca na fotograficzną dokumentację tego uczucia. Marzyłem aby te zdjęcia nie były takie jak inne wykonywane w tym miejscu. Chciałem aby geometryczny charakter tego miejsca wpisał się w ich uczucie a nie stanowił dysonansu do niego. Myślę, że z ich dużą pomocą się to udało. Willa Tadeusz Lanckorona Plener ślubny w tym miejscu to wydarzenie wręcz mistyczne, sami zresztą zobaczcie….
Willa Tadeusz Lanckorona Plener ślubny
Stara Stodoła Dobczyce I Kinga i Tomasz
Stara Stodoła Dobczyce I Kinga i Tomasz
Zabieram was dzisiaj w urokliwe miejsce pośród lasów i pagórków, pośród połaci pachnącego zboża i łąk, na których unosi się zapach schnącego siana. W takim otoczeniu swój najpiękniejszy dzień zdecydowali się zorganizować Kinga i Tomek.
Wybrali cudne miejsce decydując się na organizację rustykalnego wesela w stodole. Zorganizowali swój ślub w stylu slow - bez gorsetu, schematów i smutnej sztampy. Od samego początku postawili na wolność - przyjdź, rozgość się, oddychaj pełną piersią, baw się tym czasem i miejscem - tak się właśnie czułem.
W piękne sobotnie przedpołudnie pojawiłem się na miejscu by pooddychać i opowiedzieć swoimi oczami o pięknej miłości i o tym miejscu. Ten slow wedding z założenia nie miał być schematem więc postanowiłem, że sam również żadnym schematom nie będę ulegał, skupiając się na czystym reportażu. Co się wydarzy , za to będę wdzięczny - to była moja jedyna myśl przewodnia.
Stara Stodoła Dobczyce
Stara Stodoła Dobrzyce to blisko 3 hektary łąk, sadów i lasów. To rustykalny ogród a w nim odnowiona, XIX-wieczna chata i stodoła - zanim trafiłem w to miejsce z pewnością przejechałem obok niej co najmniej dwa razy. To nie rzucające się nazbyt z drogi głównej miejsce odsłania swoje piękno w momencie jak znajdziemy się w otoczeniu drzew i zieleni okalającej stodołę.
Spacerując po ogrodzie wszędzie unosił się zapach wyschniętego drzewa, promienie słońca, które poprzez szerokie szpary w deskach próbowały się wedrzeć do środka tworzyły sielankowy klimat tego dnia. Stara Stodoła Dobczyce to idelane miejse na zorganizowanie ślubu i wesela dalekiego od utartych schematów mówiących jak powinien wyglądać dzień ślubu.
Byłem zachwycony tym miejscem jak i organizacją, dlatego na uwagę zasługują osoby i firmy wspomagające Kingę i Tomasza w organizacji:
- La Strada
- Stara Stodoła Dobczyce
- Petite Fleur
- Sebastian Kazakow DJ
Zatopcie się jak ja w tym miejscu, pośród naprawdę fajnych ludzi, którzy zechcieli zaszczycić swoją obecnością Kingę i Tomasza. Pośród tych drzew smaganych przez lekie powiewy wiatru, ogrzejcie się w poświacie lampek, które rozświetlały w magiczny sposób to miejsce po zmroku.
Jeśli byliście uczestnikami tego wesela mam nadzieję, że jak ja odnajdziecie w tych zdjęciach cząstkę Was z tego dnia - do czego bardzo serdecznie zapraszam:
Plener ślubny Szkocja Glencoe
Plener ślubny Szkocja Glencoe
Znajdziecie miejsca na ziemi – które czarują swym majestatem. Są ludzie, którzy do owych miejsc pasują. Są z tymi miejscami zrośnięci jak drzewa zrośnięte z ziemią korzeniami. Zabieram was w podróż do miejsca, w którym poczułem niesamowitą bliskość z majestatem natury. Już pierwszy kontakt z tym miejscem mimo że przez szybę pędzącego samochodu zniewalał. Uchylając delikatnie okno strugi deszczu i wiatru wpadając do środka otulały nas – odnosiło się wrażenie jakby chciały się z nami poznać. Pisząc ten tekst czuje jakbym był w amoku. Zamykając oczy widzę to miejsce, czuje z jeszcze większą siłą. Są miejsca nam pisane, są takie, które są jak never ending story, trwają i trwają. Wiem, że ten kawałek Szkocji tym właśnie jest dla mnie.
Sesja plenerowa w szkockich górach.
Szkocja mnie pochłonęła, a sesja zdjęciowa w Glencoe przybiła przysłowiowy gwóźdź do trumny tej miłości. Sesja w Szkocji była od dawna w kręgu moich zainteresowań, człowieka gór ciągnie w góry. Nadarzyła się okazja i pojawiła się para aby sesja plenerowa w Glencoe z strefy marzeń stała się rzeczą namacalną. Zdjęcia oczywiście nie oddają w 100% tego co tam się działo, ale przez cały czas wiał przeraźliwie zimny wiatr, padał deszcz.
Dwie puszki już po 30 minutach odmawiały posłuszeństwa. Niby uszczelnione, a jednak ilość wody i wilgoci przeprogramowały w dziwny sposób funkcje poszczególnych przycisków. Więc część sesji totalnie na czuja była robiona bo podglądu zdjęć nie było. W tym całym zamieszaniu należy zrobić mały przystanek aby oddać zasłużoną wdzięczność dla Magdy i Huberta, którzy mimo tych totalnie niesprzyjających warunków zachowali się wybitnie. Głównie dzięki ich determinacji mamy to co zaraz i wy zobaczycie.
Plener ślubny Szkocja Glencoe…
Gdybyście chcieli poczuć to miejsce, to echo odbijające się między skałami polecam do oglądania utwór: Perth – Bon Iver. Nie chce katować was wbudowanymi odtwarzaczami – sami zdecydujcie. Razem z Magdą i Hubertem w warunkach totalnie niesprzyjających typowym sesją ślubnym ruszyliśmy na szlak przygody.
Jest zimno…
Pada deszcz…
Wieje silny przenikający wiatr…
Nie zamykajcie oczu – zobaczcie kawałek tej historii…
Jesteśmy bielą i czernią, światłem i ciemnością, koszmarem, przed którym należy uciekać, i pięknym snem, w którym można się schronić, wszystko jest przeciwieństwem wszystkiego, jest dobrem i złem. Ale dobro nie obejmuje zła, nie bierze go w ramiona, a zło nie głaszcze dobra po plecach czarnymi skrzydłami.
Plener ślubny Szkocja Glencoe
Jeśli usłyszeliście ten wiatr i tę historię – napiszcie mi o tym. Będzie mi niezmiernie miło. A jeśli macie czas zerknijcie na pozostałe – bliskie mojemu sercu sesje: Plener ślubny w Lanckoronie oraz sesję ślubną w Katowicach. Buziaki.
Zagraniczna sesja narzeczeńska na Majorce
Zagraniczna sesja narzeczeńska na Majorce
Zagraniczna sesja narzeczeńska na Majorce Moniki i Tomasza to taki totalnie nieplanowany wybryk przypadku i szczęścia do fajnych ziomków (Zbychu, Benny – dzięki). Zrealizowanie sesji narzeczeńskiej w egzotycznych alokacjach nie powinno stanowić najmniejszego problemu. Większość twierdzi, że zdjęcia robią się same i zapewne mają rację. U mnie jednak pojawiły się pewne obawy, bo nie sztuką jest wyciągać każdą parę za granice i robić im piękne kolorowe fotki, które na pewno się sprzedadzą. Sztuką jest umiejętność pokazania osób, które się zna, lubi, w taki sposób, aby one same do końca nie były pewne, co z tej próby sił powstanie.
Sesja narzeczeńska na Majorce
Najfajniejsze co się dzieje w naszym życiu zazwyczaj rodzi się w szaleństwie. Nie inaczej było z nami. Pomysł wyjazdu zrodził się na przełomie kilku godzin, dopięcie całości też trwało dość krótko i finalnie bez dłuższego planowania wybraliśmy się w podróż, która dla Moniki i Tomka na pewno będzie jedną z tych ważniejszych w życiu. Mając ograniczoną ilość czasu na sesję, staraliśmy się znaleźć takie zakątki, które pokażą dzikszą naturę mocno skomercjalizowanej wyspy. Szukaliśmy miejsc, w którym będziemy bliżej natury – dalej ludzi. Myślę, że się nam wspólnie udało.
Poznaliśmy Majorkę od tak cudownej strony, że każdemu z was życzę takiego poznawania tej pięknej wyspy. Tę sesję traktuję, jako krótki romans, bo już zabukowałem miejsca by wrócić tam jeszcze w tym roku. Zerknijcie na historię dwójki zakochanych osób, która siebie odnalazła. Poznajcie ich – to osoby o odmiennych charakterach, usposobieniach, emocjach. Ale jak wszyscy wiemy przeciwności się przyciągają i pochłaniają…stało się tak i tym razem
Plener ślubny za granicą?
Jeśli planujecie zorganizować sesję narzeczeńską na Majorce, bądź chodzi wam po głowie plenerowa sesja ślubna w Europie – jesteście w dobrym miejscu, a jeśli jesteście freakami rządnymi przygód – w jeszcze lepszym 🙂 A jeśli brakuję Wam jeszcze wystarczających argumentów do tego typu decyzji, przeczytajcie co Monika i Tomasz o tej sesji napisali w artykule: Zagraniczna sesja narzeczeńska – moda czy absolutny”must have”
Uwielbiam podróżować, jeśli również lubicie być w drodzę zobaczcie jeszcze jedną sesję narzeczeńska tym razem z bardziej wietrznych zakątków Europy:
Rustykalne wesele i ślub w Polna Zdrój
Rustykalne wesele i ślub w Polna Zdrój
Nie każdy z nas myśląc o swoim wymarzonym ślubie ma przed oczami balową salę i białą limuzynę. W ostatnim czasie coraz bardziej popularne staje się wesele w stylu rustykalnym, na którym ogromną rolę odgrywa natura i przyjazna, domowa atmosfera. Młoda Para, kierując się ideą: ‘Slow life, slow food’ stawia na naturalność, ulotność chwili, nieprzemijalność tego co łączy dwa odmienne światy czyniąc je jednym.
Tak stało się właśnie na ślubie Madzi i Michała, którzy na swoim rustykalnym weselu w Polnej Zdrój na chwilę spowolnili cały świat…
Polna zdrój – wymarzone miejsce na rustykalny ślub
To miejsce zaklina cie w swoim wymiarze, rzuca na Ciebie czar wobec którego nie oczekujesz żadnej odtrutki. Właściciele – Magda i Michał dopełniają ten stan idylli swoimi osobami, otwartością, niepokornością kulinarną, ciepłem które od niech promienieje. Wchodzi w miejsce, w którym jesteś pierwsz raz – I wiesz że to mógłby być twój drugi dom. Rustykalne wesele i ślub w Polna Zdrój to doznanie tak eteryczne jak najpiękniejsze zapachy łąki w lecie. Polecam każdemu przeżyć ten dzień w taki sposób w jaki przeżyli go goście Madzi i Michała.
Słów kilka o Madzi i Michale 🙂
Patrząc jak perfekcyjnie zorganizowany był to ślub można by podejrzewać, że to zasługa świetnego weeding planera. Nic bardziej mylnego – Madzia jest tak doskonałą organizatorką i osobą posiadającą niebanalny gust, że sama w najdrobniejszych szczegółach go zaplanowała, a owy plan skutecznie wprowadziła w życie. Michał miał rownież ważne zadanie – nie przeszkadzać przyszłej żonie 🙂 choć pewnie I on wprowadził w ten plan organizacyjny swoje poprawki, o których wie wyłącznie Madzia 🙂
Michał to zapalony fotograf – zanim doszło do ślubu mocno obserwowałem jego zdjęcia na instagramie – I trzeba sobie jasno powiedzieć, że architekture miasta potrafi fotografować świetnie. Ma kilka perełek w swoim dorobku, znajdziecie chwile – sami możecie je odnaleźć, łapcie linka do jego profile na instagramie. Michał Smaś
Michał to również zapalony fan muzyki, jeszcze nie mieliśmy na tyle czasu aby o tym porozmawiać ale nadchodzący wyjazd na zagraniczną sesję ślubną we włoskich dolomitach ten stan z pewnością zmieni – biorąc pod uwagę fakt, że obaj jesteśmy fanami czarnej płyty.
Slow wedding w Polna Zdrój
Slow wedding, to określenie i styl organizacji ślubu mocno wpisują się w alokacje i architekturę Polnej Zdrój. To oryginalne miejsce dla oryginalnych, przepełnionych pasją ludzi. Ze względu na swój magiczny klimat, to wprost wymarzone miejsce do urządzenia w nim rustykalnego wesela. W tak niezobowiązującej atmosferze wszyscy czują się wyjątkowo komfortowo. Rustykalne wesele i ślub w Polna Zdrój to coś więcej niż reportaż fotograficzny. Spójrzcie sami na klimat, spróbujcie pojąć te relacje między ludzkie. Tam nie ma napięcia, stresu, strachu, wątpliwości.
Magda i Michał z pewnością nigdy nie zapomną tych niezwykłych chwil, a ich wesele w rustykalnym stylu zostanie w pamięci wszystkich mających przyjemność w nim uczestniczyć gości na bardzo długo.
Polna Zdrój chce abyśmy za nią tęsknili. Zatopcie się zatem w tej historii, a jeśli zechcecie zostawić ślad po sobie w postaci komentarza będzie mi wyjątkowo miło.
Miejsce: Polna Zdrój we Wleniu
Suknia: Viola Piekut
Garnitur: Giacomo conti
Rustykalne wesele i ślub w Polna Zdrój
Nie będę Was już nękał kolejnymi reportażami – ups żartowałem. Znajdźcie chwilę i zobaczcie najnowszy reportaż z gorącej polskiej toskanii – Villa Love Izdebnik – naprawdę warto poświęcić kilka minut dla tej wspaniałej dwójki.
Jeśli macie jeszcze 2 minuty z hakiem to warto wejść tutaj (jest zadziornie, niebezpiecznie i romantycznie też) : Najlepsze zdjęcia ślubne 2018 roku
Szczyrk Romeo i Julia I Martyna i Krzysztof
Szczyrk Romeo i Julia I Wesele Martyny i Krzysztofa
Świat ma to do siebie że cały czas jest w ruchu. wszystko wiruję, pory roku, fazy księżyca, dzień nigdy nie jest tym samym dniem, cały czas dzieje się coś nowego. Myślisz szybciej, działasz dokładniej...bam ktoś cię popchnął...upadłeś na ziemię...wróciłeś do gry. Witaj w świecie Bumper Ball :-)
Moment w którym twój przyjaciel daje Ci sygnał abyś zrobił coś dla świata, abyś stał się prawdziwym bohaterem, jakim zawsze chciałeś być. Patrzysz na niego i mówisz: Mordo ale nas jest dwóch. I tak w blasku świateł wkracza najczarniejszy z charakterów: Adam. I know - mógłbym pisać scenariuszę - np. kontynuacje Avengersów or something like that.
Wkraczamy zatem do świata Martyny i Krzysztofa. Co możemy o nich powiedzieć - zanim ich spotkaliśmy już te imiona nam goniły po głowie. Głównie za sprawą Dominika. Dostał od Martyny super czapkę - w sezonie zimowym nie rozstawał się z nią prawie wcale. Twierdził nawet że ma dużo więcej włosów na wiosnę - podobno dzięki niej. Krzysiek - dla niego świat mógłby mieć nachylenie +/- 45 stopni i być jednym wielkim stokiem. Niektórzy powiadają, że kiedy wjeżdżasz do Łodygowic i pomyślisz o snowboardzie, z miejsca widzisz banery Krzyśka wymiatającego na desce (mógłby być twarzą tego miasta w kampaniach wizerunkowych). Domin cały czas twierdził że mu do pięt nie dorasta w talencie do zimowych sportów. Raz mu się zdarzyło być blisko tego geniuszu - ale to było w Alpach i po Prosecco więc z pewnością to się nie liczy.
Słowo irracjonalność wydaje mi się że tego dnia do Nas mocno pasowało. Po pierwsze Ja i Adam, po drugie człowiek, który za wszelką cenę próbował nam przeszkodzić w tym reportażu czyli Dominik. Po trzecie Maj i opady śniegu. Jedyną ostoja w tym świecie zagadek byli właśnie Martyna i Krzysztof, którzy na totalnym luzie wykonali kawał dobrej roboty organizując swój ślub w uroczym miejscu jakim jest Sanktuarium Matki Bożej Królowej Polski w Szczyrku oraz świetnej zabawy weselnej w kompleksie Szczyrk Romeo i Julia.
Przerwa na autopromocję: Jak już po N-tym obejrzeniu tego reportażu zdjęcia Wam się już opatrzą zerknijcie na short review moich najlepszych zdjęć ślubnych 2018 roku.
Zapraszamy zatem z Adasiem z Fototikka.pl na mamy nadzieje solidny reportaż opowiadający prawdę o tej dwójce szalonych ludzi. A jeśli znajdziecie chwilkę zerknijcie po pierwsze na stronę Martyny i Krzyśka "FolkSport" - robią odjechane rzeczy :-) Wielkie dzięki dla Szczyrk Romeo i Julia za super strawę, dziękujemy również Dj Riki za świetną współpracę i masę śmiechu - "Bez Ciebie ta impreza nie byłaby taka fajna".
Drodzy goście - jeśli byliście częścią tego cudownego dnia zapraszamy Was do pełnego reportażu - link poniżej.