Way up North 2017
Spotkanie z chłopakami z Nordica Photography na warsztatach w Warszawie pozostawiło wielką dziurę pełną niedopowiedzeń. Fotografowie uważani za jednych z najlepszych na świecie zasiali ziarno ciekawości do świata, do fotografii, która przekracza granice, która intryguje, która wprowadza nowy model narracji. Można było oczywiście usiąść w miejscu i nic dalej nie robić bądź iść tym tropem odkrywając coś, czego nie znamy, o czym marzymy, do czego wzdychamy. Jeśli mnie znacie, już wiecie, że wybrałem tę drugą drogę. I ruszyliśmy odkrywać nieznane zakątki swojego mrocznego, nieodkrytego Ja.
Destination Rome
Czym mógł nas przywitać Rzym, – jeśli nie słońcem, wysoką temperaturą i uśmiechniętymi mordkami potomków cesarza. To miasto zachwyca, onieśmiela do siebie, przesłania trzeźwe i logiczne patrzenie na otaczający nas świat – dziś czuję, że to już moje miasto, mimo że krew rodziny cesarskiej w mych żyłach nie bulka. Przechodząc do treści właściwiej, – czym jest Way Up North? Pomijam frazesy, że jest to największa i najlepiej zorganizowana konferencja zrzeszająca najlepszych ( w to chce wierzyć) fotografów ślubnych świata. Way up North działa jak dobry bimber – najpierw odrzuca, później rozgrzewa, byś finał finałów i tak po niego sięgnął raz jeszcze. Taki jest WUN. O minusach ciężko pisać, bo była to moja pierwsza międzynarodowa konferencja – po drugiej edycji Way up North w Stockholmie wyrobię sobie pełniejszy obraz i troszkę dziegciu wyleję.
Czym mnie zachwyciła?
Ludźmi, to oni tworzą tę konferencję. Oni są jej najjaśniejszą stroną, oni ją dopełniają. I piękne jest to, że ludzie, którzy osiągnęli ogromny sukces w tej branży są jak my, którzy o niego walczymy. To prości ludzie otwarci na drugiego, niekrzyczący w niebogłosy o swym sukcesie, ludzie, którzy widzą w sobie więcej wad niż zalet, patrzą szerzej, inspirują się tym, co proste, – ale w swej prostocie stające się najsilniejszą formą przekazu.
„Weddings are pretty stupid…but people, family and friends are fucking awesome..”
Andy Gaines – moim zdaniem najjaśniejsza gwiazda tej konferencji i jego cytat, który powieszę sobie nad biurkiem, i za każdym razem spojrzę na niego, jeśli zobaczę w internetach tekst czy brać ślub w niezbyt pięknej lokalizacji czy nie. Chce mieć to wszystko w tyle siebie. Chcę widzieć człowieka, z jego historią, nieważne czy otoczeniem tej historii są jezioro i góry, czy prosty lokal w małej miejscowości. Chcę się raz za razem zachwycać ludźmi, w nich szukać siebie, z nimi odkrywać swoje pragnienia, ścieżkę fotograficznego rozwoju – chce by Ci ludzie mnie uzupełniali, jako człowieka.