Wesele na barce I Urszula i Robert
Wesele na Barce – to jest dopiero odjechany pomysł. Gdzież indziej jeśli nie w Krakowie, gdzież indziej jeśli nie na Wiśle. Ten zdawałoby się iście surrealistyczny plan Ula i Robert zrealizowali w 100%. I tak spotkaliśmy się wspólnie w pewną kwietniową sobotę aby to co było teoretycznym założeniem uczynić faktem.
Aby chronologii zadość uczynić zanim pojawiła się barka wpierw było naznaczone historią mieszkanie rodziców Uli gdzie miałem przyjemność obserwować naprawdę piękną rodzinę. Mimo podniosłego stanu chwili, proste powtarzające się czynności, gesty, żarty dawały mi wiarę w to, że dzień ślubu wcale nie musi być zwariowany, a wszystko bierze swój początek z pokoju serca i świadomości, iż dzieje się to co dziać się ma. P.S. Jeśli rodzice Uli to czytają, to ja proszę o przypomnienie nazwy miasta w Belgii, które odwiedzili w ich 10 rocznice ślubu 🙂
Jadąc do kościoła wiedziałem że przy ołtarzu spotkają się dwa żywioły – ogień i woda. Kto jest ogniem, a kto wodą wydedukujecie sami, choćby po tych kilku wprowadzających zdjęciach. Każde z tych żywiołów ma swoją wewnętrzną siłę. Jeden dość szybko uwalnia swoje oblicze, w momencie gdy ten drugi wszystko co najpiękniejsze skrywa w swym błękicie.
Wesele na barce Augusta
W sercu Krakowa, dokładnie w jego lewej komorze o nazwie Kazimierz, nieopodal kładki ojca Bernatka przycumowana jest barka Augusta. Dotarliśmy na nią jak 100% Krakusy – czyli jadąc tramwajem. Nasze się w nim pojawienie wzbudziło salwę śmiechów i radości, która i tak została dość szybko zagłuszona żartami i rozmową gości weselnych, którzy w tym tripie nam towarzyszyli. Wesele na barce Uli i Roberta już od pierwszych minut przypomniało mi o kultowym “Rejsie”. Obijające się o burtę fale, połyskujące lampki rozwieszone na pokładzie, wolno sączące się wino, muzyka dobiegająca z wnętrza barki, ciche rozmowy. To wszystko tworzyło cudny romantyczny klimat miejsca.
Jedynym punktem dnia, którego nie mogłem przewidzieć było to co wydarzało się nieustannie na parkiecie – Tak koło 23, ta romantyczna barka Augusta przypominała bardziej niezdetonowaną minę wojenną, gdzie zapalnikiem stawał się kawałek za kawałkiem serwowany przez DJ-a. Zresztą zobaczcie sami…
Wesele na barce I Ula i Robert
Po krótki zdjęciowym wstępie zapraszam na pełen reportaż ślubny w postaci poniższej prezentacji multimedialnej.
Jeśli poczuliście, że coś was w tych zdjęciach zaintrygowało i macie ochotę na więcej, podsuwam moje inne reportaże: