Jesienna sesja ślubna o wschodzie słońca
Plener ślubny o wschodzie słońca zdarza mi się coraz częściej. Lubie poranne łąki, najbardziej te nieznane, odkrywane w trakcie drogi w wytyczone miejsce. Są zawsze otulone pewną magią, niedopowiedzeniem. Zazwyczaj mało kto się zatrzymuje, przemyka tak szybko jak przemyka czas. Lubię się zatrzymać – mimo że te miejsca jeszcze otulone są nocą, lubię poczekać na wschód. W niemal każdym miejscu wygląda on inaczej, ale niemal zawsze odgrywa przed nami cudowny spektakl kolorów, mgieł, chłodów i promieni ciepła.
Z pewnością nie każdy ma do tego predyspozycje, głównie uwarunkowane wczesną porą pobudki. Ja ich nie mam, ale staram się na ile jest to możliwe przełamywać swoje słabości i robić coś na przekór swojej niepokornej duszy. Więc budzę się o dość nieprzyzwoitych godzinach zakładam nieprzemakalne buty i śmigam pospacerować po rosie.
Jesienna sesja ślubna o wschodzie słońca
Zazwyczaj są one mocno nieplanowane. Tak samo było i tym razem. Razem z Justyną i Wojtkiem wyruszyliśmy w inne miejsce a skończyliśmy na łące. Lubie takie zaskoczenia, otwierają one oczy, umysł na coś nowego. Tomasz Tomaszewski kiedyś powiedział słowa, które siedzą mi mocno w głowie – “Udział mózgu w robieniu zdjęć ma zasadnicze znaczenie, nawet większe niż nasze oko. Pan Bóg preferuję umysł przygotowany”
Powtarzam sobie te słowa jak mantrę wychodząc ze swojej strefy bezpieczeństwa, robiąc nieplanowane postoje jak się później okazuję w drodze donikąd, bo do miejsc do których chce nigdy nie docieram 🙂 Zapraszam was zatem na wędrówkę po małopolskich rubieżach, miejscach banalnie prostych, pięknych, zapomnianych. Takie właśnie miejsca lubię. Mogłyby pozostać moje ale zawsze później komuś się wygadam, a że w mojej najbliższej rodzinie sami fotografowie, czasami widzę te miejsca u innych. I jeszcze bardziej się zachwycam bo każdy owe miejsca pokazuję inaczej, pełniej – dopełnia to czego ja nie widzę.
Jeśli macie więcej czasu zapraszam na prawdziwą petardę -> Najlepsze zdjęcia ślubne 2018 roku
Takie światło zdarza się raz na milion… świetnie wykorzystane warunki Piter! Brawo ❤