Villa Love Izdebnik I Natalia i Dawid
Zakosztujcie normalności! Trafiacie do miejsca wyjątkowego, ulotnego jak dmuchawce poderwane do lotu a zarazem namacalnego jak ciepły bochenek chleba. Villa Love i moja pierwsza w tym miejscu wizyta takie właśnie skojarzenia mi podsunęła. Bardziej niż Toskańskie słońce widzę w tym miejscu trud ludzkich rąk i ogrom serca jakie zostawiają ludzie tam pracujący. Dostrzegam cichą pasję tworzenia czegoś wyjątkowego ale bardzo bliskiego temu wszystkiemu co zwie się prostotą. Poznajcie miejsce, które wabi zapachami normalności, ale zanim poznacie to miejsce poznajcie jej głównych aktorów – Natalię i Dawida.
Świat to dwa koła zębate, które na siebie zachodzą. Często z takiego połączenia sypią się iskry. Te iskry to my – ludzie natrafiający na siebie w tym synchronicznym ruchu zazębiających się zdarzeń w czasie. Pierwsze spotkanie z Natalią i Dawidem miało miejsce na ślubie Uli i Roberta – to takie dwie iskierki, jedna non stop z bananem na twarzy, druga ratując drzewa oliwne czasami traci przyczepność i grunt pod nogami.
Szczęście i Radość to z pewnością dwa słowa określające ten dzień. Przecudnie było obserwować ich naturalność, szczere wzruszenie i spontaniczność niemalże w każdej ich reakcji. Moment ślubu nieodzownie połączony jest ze wszechobecnym stresem, oni to uczucie przekuli w odmienne stany emocjonalne. Efektem tychże stanów są szczere zdjęcia, pełne nieskrępowanego szczęścia. Slow Wedding, który im się przytrafił z pewnością zostanie w mojej głowie na bardzo długo. Takich ślubów się nie organizuję, na takie śluby się czeka, są nam one zadane nie zaplanowane, tak jak nie zaplanujemy emocji.
Villa Love Izdebnik
Całe to uczucie spowiło miejsce, które nikomu rekomendować nie trzeba. Villa Love bo o niej mowa nuciła cichą melodię fascynacji dwojga osób sobą. Otaczała ich, zaklinała w chocholim tańcu, odrywała ich myśli z pułapu ziemi. A oni odlatywali, w zapomnieniu do otoczenia ukazali mi naprawde szczery kawałek siebie – i to był jeden cud, który się tego dnia wydarzył.
Strasznie mi w tych moich zdjęciowych rozterkach zależy na ludziach, bardzo nie lubię jak miejsce przesłania osoby, które winny być epicentrum zdarzeń. Mam nadzieję, iż ten reportaż takim jest – mam nadzieję, że opowiada przepiękną historię ludzi, którzy się odnaleźli i pokochali. Wokół nich dużo dobrych dusz krążyło – mam wielką nadzieję, że choć część tych ludzkich orbit udało się w tej historii pokazać. Zapraszam Was zatem na krótki film o miłości…
Świetne zdjęcia i reportaż. Ale to miejsce na przyjęcie, to po prostu kosmos.
Bardzo dobry reportaż. Brawo!
Świetny klimat zdjęć :).
Byłem tam kiedyś. Fajna miejscówa, ale niełatwa do focenia. Dałeś radę!