Czas na odrobinę szaleństwa. Wpis ten ma na celu uświadomienie Wam, iż organizacja zagranicznej sesji ślubnej nie jest trudna, a koszty nie porażają. Zachęcam do wnikliwej analizy – z pewnością wyciągniecie z poniższego tekstu wiele cennych rad pomocnych przy planowaniu wyjazdu. Trzymam za Was kciuki.
Sesja ślubna za granicą i 6 szybkich odpowiedzi jak ją zorganizować.
Zagraniczna sesja ślubna jest z pewnością w centrum zainteresowania większości Par Młodych chcących w alternatywny sposób domknąć klamrą ten wyjątkowy czas jakim był ich ślub i wesele. Plener ślubny po pełnym złożonych wielowątkowych fotografii reportażu ślubnym jest z pewnością szczególnym ukłonem w kierunku uczucia. Dobrze wykonana sesja ślubna za granicą powinna uwydatniać to co w związku dwojga osób najważniejsze.
Warto zatem poświęcić się i zorganizować owy plener ślubny w sposób przemyślany by cieszyć się wyjątkowymi fotografiami przez resztę swoich wspólnych dni. Sesja ślubna za granicą to dla jednych must have, dla innych trudny do przeskoczenia proces organizacji takiego przedsięwzięcia. Pozwoliłem sobie zatem przygotować artykuł, który nakreśli jak się przygotować i przeżyć swój zagraniczny plener ślubny.
Założenia wstępne.
Decyzja o organizacji sesji ślubnej zagranicą zapadła – brawo! Do odważnych świat należy. Poświęćmy chwilę i przygotujmy się do niej we właściwy sposób. Zagraniczny plener ślubny to wielka przygoda – udowodnię Wam, iż warto być jej częścią.
Ile czasu potrzebujemy?
Z własnego doświadczenia zdradzę, iż niezbędne minimum to 3 dni robocze. Pierwszy dzień musimy poświęcić na dotarcie do destynacji. Drugi dzień poświęcamy na plener. Dzień trzeci to powrót. Jak wspomniałem to niezbędne minimum, którego nikomu nie polecam. Do trzydniowego planu warto dołożyć ten jeden dzień potrzebny na rekonesans miejsca.
Często jest tak, że założenia jakie mieliśmy planując wyjazd zmieniają się na miejscu w mgnieniu oka. Może to być przez odnalezienie wyjątkowego miejsca, którego nie mieliśmy w planach, lub zmiana pogody, która wymusza zmianę planów. Osobiście polecam plan 5 dniowy, którymi generuję dużych dodatkowych kosztów, a daje nam spory zapas czasu na sesje ślubną, rekonesans miejsca, oraz dodatkowy dzień, który można wykorzystać na odpoczynek bądź wycieczkę w dodatkowe miejsca, w których wykonamy zdjęcia jeśli zechcecie.
Kiedy najlepiej wykonać plener
Nie zwlekajcie z plenerem. Im dłuższy czas od dnia waszego ślubu, tym też nastawienie się zmienia. Sesja ślubna za granicą ma być petardą, a do tego każdy fotograf będzie potrzebował zmotywowanych i bez pamięci zakochanych ludzi. To wy tworzycie te sesje – wy jesteście jej najważniejszą częścią.
Wybór miejsca sesji plenerowej
Wbrew obiegowej opinii aby wybierać na zagraniczną sesję ślubną miejsca gdzie jest mało ludzi, napiszę – ja robię to właśnie na odwrót. Wybieram miejsca gdzie aglomeracja miejska jest duża. Uwielbiam takie miasta jak Lizbona, Rzym, Londyn. W sumie każde duże miasto będzie dobre – powód? Prozaiczny – im więcej ludzi tym tańsze loty, tańsze miejsca noclegowe, tańszy transport. Duże skupiska dają więcej możliwości mniejszym kosztem. Zazwyczaj wyjeżdżając na 5 dni mamy taki plan aby jedna część sesji ślubnej odbywała się w mieście – a każde miasto ma swoją specyfikę architektoniczną, pośród której operujące w ciągu dnia słońce tworzy wyjątkową scenerię do niebanalnych zdjęć ślubnych. Drugi zaś dzień poświęcamy na sesje w totalnej dziczy, gdzie jesteście wyłącznie Wy.
Co ze sobą zabrać?
Odwieczny problem tej piękniejszej części związku. Nie szalejcie z bagażem. Z racji, iż stroje ślubne będą niezbędne z pewnością pojawi się konieczność wykupienia bagażu rejestrowanego – i tak zróbcie. Starajcie się być jak najbardziej mobilni z bagażem – to często się przydaje. Osobiście nigdy nie biorę walizek podróżnych – zajmują dużo miejsca, są niewygodne i utrudniają swobodę przemieszczanie się. Polecam najzwyklejsze plecaki, torby sportowe na ramię. Zazwyczaj dużo więcej do nich zmieścicie, w razie dodatkowych zakupów to ma znaczenie.
Jaki środek transportu będzie najlepszy.
Wybór środka transportu zazwyczaj uzależniony jest od miejsca zagranicznej sesji ślubnej. Oczywiście najwygodniejszy i najszybszy będzie samolot. Czasami jednak okazać się może, iż warto wybrać własny samochód aby dotrzeć w wymarzone miejsce. Wszystko jest oczywiście kwestią waszych upodobań i wyborów.
Samolot
Jeśli waszą destynacją są odległe lokalizacje takie jak Wyspy Kanaryjskie, Majorka, Wielka Brytania bądź kraje mocno wysunięte na zachód nie pozostaje Wam nic innego jak wycieczka na plener ślubny samolotem.
Wynajem samochodu
Aby sesja ślubna za granicą przebiegła sprawnie i abyście mieli szanse zobaczyć jak najwięcej ciekawych miejsc – warto pomyśleć o wynajęciu samochodu wcześniej. Ja robię to w momencie rezerwacji biletów lotniczych – dlaczego? Miałem w swoim życiu kilka zdarzeń losowych, efektem których była sytuacja iż nie udało nam się wynająć samochodu.
Pierwsza sytuacja wręcz prozaiczna – zapomnieliśmy o kartach kredytowych. W efekcie na miejscu nie znaleźliśmy wypożyczalni chcącej wynająć nam samochód na kartę debetową.
Druga sytuacja z jaką się spotkałem miała miejsce w Lizbonie. Po wylądowaniu okazało się, iż w całym mieście nie ma ani jednego samochodu z naszej półki cenowej. Opcje pozostały dwie: wynajem bardzo drogiego samochodu, bądź komunikacja miejska. Z wiadomych przyczyn wybraliśmy te drugą opcję.
Jeśli chodzi o wypożyczalnie najczęściej korzystałem z SIXT. Nie są najtańsi ale według mnie najlepsi. Nie blokują dużych środków na karcie, a ich zwrot po oddaniu samochodu to kilkadziesiąt godzin.
Własny transport
Jeśli Wasza wymarzona sesja ślubna za granicą jest w zasięgu 600-800 km warto rozważyć wybór własnego samochodu jako środka lokomocji. Kalkulując koszty może się okazać, iż zaoszczędzicie sporo gotówki, jedynym mankamentem będzie około 10 godzinna podróż. Rozkładając ją mądrze w czasie z pewnością nie przysporzy Wam większych problemów.
Jak tanio zarezerwować lot na zagraniczną sesję ślubną?
Temat do najłatwiejszych nie należy, bo ceny biletów lotniczych w odstępstwie kilku godzin mogą zmienić się o kilkaset procent. Zdradzę Wam, mój przepis na tanie bilety lotnicze. Stosuję go z powodzeniem już od kilku lat – i zawsze udaje się ustrzelić fajne okazję. Ważna w przypadku poszukiwania tanich biletów lotniczych jest decyzyjność. Jeśli znajdziecie bilet, w rozsądniej cenie nie zapisujcie wyszukiwania, nie odkładajcie decyzji o kilka godzin, dzień itp.
Gwarantuję Wam, iż oferta nie będzie juz istniała. Jeśli znajdziecie super tanie bilety – od razu kupujecie. To jedyna rozsądna opcja. Więc zanim zdecydujecie się na poszukiwania biletu musicie po pierwsze mieć kasę na koncie, być pewni wyjazdu, mieć dogranego fotografa, który w ciągu minutowej rozmowy potwierdzi, iż lecicie.
Z jakim wyprzedzeniem szukać lotów
Rozsądnie jest szukać lotów z 3 miesięcznym wyprzedzeniem. Ceny biletów są na akceptowalnym poziomie. Zarówno szukając lotów do jak i z natraficie na zbliżone ceny w zasięgu waszego portfela. Ceny powyżej tych 3 miesięcy przeważnie są wyższe, więc jedyna opcja to skracać ten czas i szukać dostępności krótszej niż te 3 miesiące.
TunnelBear
TunnelBear to klient VPN – w czym wam pomoże, zapytacie? Jeśli wchodzicie na stronę lini lotniczych zazwyczaj sczytywana jest wasza lokalizacja. Sprawdzając kilkakrotnie loty z danego lotniska cena może być zawyżana, a jeśli już sprawdzacie konkretną lokalizacje więcej niż 2 razy z pewnością natraficie na wyższe ceny. TunnelBear szyfruje wasze dane, dzięki czemu możecie wybrać iż jesteście w zupełnie innym miejscu w Europie, sprawdzając ceny biletów z innego miasta z pewnością nie traficie na opcję droższych biletów. Używam i bardzo polecam. Wersja darmowa to 500Mb – nie jest to dużo w skali miesiąca, ale na przetestowanie wystarczy – później możecie rozszerzyć pakiet do wyższego – nie jest to specjalnie drogię więc bardzo polecam.
Gdzie się zatrzymać
W obecnych czasach opcje noclegów w odległych destynacjach zdominowały dwie platformy: airbnb oraz booking.com. Zdecydowanie bardziej bezpieczny jest według mnie booking.com. Wszystkie obiekty dostępne w serwisie są skrupulatnie sprawdzane, dodatkowo istnieje opcja bezpłatnego odwołania rezerwacji bez dodatkowych kosztów w razie zmiany planów bądź lokalizacji waszej wymarzonej sesji ślubnej.
Airbnb
Zdecydowanie tańszy niż booking.com. Nie miałem najmniejszych problemów z wynajęciem noclegu w największych miastach Europy, w których serwis jest popularny: Włochy, Hiszpania, Portugalia – możecie rezerwować w ciemno.
Booking.com
W przypadku wyjazdu do mniejszych miejscowości zdecydowanie polecam booking.com. Macie gwarancje, iż z pewnością nie traficie do miejsca w którym nie zastaniecie obiektu, który zarezerwowaliście. Jeśli waszym kierunkiem jest: Wielka Brytania, Irlandia, Szkocja, Chorwacja – polecam ten serwis do szukania miejsca noclegu.
Sesja ślubna za granicą – jak się do niej przygotować?
Wiele moich par ślubnych zadaje mi pytania jak się najlepiej przygotować do sesji zagranicznej. Oczywiście, że najważniejsze są emocje, uczucie jakim się darzycie, bliskość. Czasami, lub nawet przeważnie bywa tak, iż warunki jakie zastajemy na miejscu przejmują kontrole nad naszymi założeniami teoretycznymi. W efekcie czego okazuję się, iż sesja ślubna przybrała zupełnie inny bieg, a wszystko co udaję się stworzyć staję się czystą magią.
Zatrać się w miejscu, do którego jedziesz!
Plan podróży z pewnością mieć trzeba, ale nie wszystko uda się przewidzieć. Niejednokrotnie owy plan tracił na ważności w sytuacjach kiedy spontaniczne spacery doprowadzały nas do wyjątkowych alokacji, w których kadr, światło mówiło nam jedno – to jest ten czas i to miejsce. Zachęcam Was zatem abyście się w miejscu, do którego jedziecie tak po ludzku zatracili. Poszwędajcie się po miejscach mniej popularnych, z dala od tłocznych ulic pełnych restauracji i barów. Odnajdźcie w miejscu, do którego jedziecie swój kawałek nieba.
Nie bój się ludzi…
Sesja ślubna za granicą, którą widzicie na wielu blogach to wyjątkowa podróż dwojga ludzi w głąb siebie. Większość fotografów unika tłumów, bo to niekorzystnie wpływa na przebieg sesji. Większość Par Młodych nie lubi sytuacji, w których na fotografii prócz nich pojawiają się osoby trzecie. Zarówno dla jednych jak i dla drugich mam wyjątkowe rozwiązanie. Zostawcie sobie jeden dzień na taki niezobowiązujący spacer po mieście w strojach ślubnych. Nie budujcie założeń – po prostu pospacerujcie, zagubcie się pośród tłumu ludzi. Bardzo często taki spacer doprowadza do sytuacji, iż owi przypadkowi ludzie pojawiający się w kadrze budują niesamowitą narrację. Dajcie się uwieźć takiej wizji a może okazać się, iż efekty w postaci zdjęć przerosną wasze oczekiwania.
Moje historie z zagranicznych sesji ślubnych
Na sam koniec owego wpisu pozwolę sobie na odrobinę prywaty. Wszystkie moje zagraniczne sesje ślubne obfitowały w masę zabawnych sytuacji, zdarzeń, na które z pewnością byśmy nie wpadli. Te nieplanowane sytuacje budowały urok owych wyjazdów wiążąc nas uczestników ze sobą niewidzialną nicią.
Szkocja i Glencoe
Pierwszy mój zagraniczny wyjazd – masa problemów organizacyjnych. Największy fuckup to nie zabranie karty kredytowej. Będąc na miejscu okazało się, iż para młoda, ja – ich fotograf, kamerzysta – nikt z nas nie pomyślał o karcie kredytowej. Lecieliśmy z zamiarem wykonania sesji w Glasgow, na miejscu pogoda niestety była fatalna więc zmieniliśmy destynację na Glencoe, a tam dostać można się wyłącznie samochodem. Żadna znana wypożyczalnia nie prowadziła wypożyczenia samochodów na kartę debetową. Z pomocą przyszła nam grupa facebookowa “Polacy w Glasgow”. Oni pokierowali nas do świetnej wypożyczalni, która respektowała karty debetowe. Szybka akcja, minimum formalności i mieliśmy samochód do dyspozycji. Efekty w postaci zdjęć możecie zobaczyć pod tym linkiem: Plener ślubny Szkocja Glencoe
Sesja w Lizbonie
Sesja w Lizbonie to kolejny nasz fuckup z samochodem. Tym razem sprawa okazałą się zupełnie inna. Juz w momencie zakupu biletów nie można było w naszym terminie zarezerwować samochodu w naszym przedziale cenowym bo takich w mieście nie było. Wylądowaliśmy w Lizbonie późnym popołudniem – do hotelu dotarliśmy Uberem. I tu ważne wtrącenie – samochodów Ubera w samej Lizbonie jest ponad 1000 – koszt przejechania każdego odcinka w obrębie miasta na 4 osoby jest tańszy niż komunikacja miejska. 4 dniowy nasz pobyt w Lizbonie zatem był pod znakiem Ubera.
Płaciliśmy śmieszne pieniądze za korzystanie z ich usług. Chcąc wyjechać za miasto mieliśmy nadzieje, iż znajdziemy samochód – niestety nie udało się. Nie było nas stać na droższe a te z serii Economic nie figurowały w żadnej wypożyczalni. Postawiliśmy na komunikację podmiejską, która też jest świetnie rozwinięta. Nasza sesja ślubna za granicą miała miejsce w okolicach przylądka Cabo da Roca – do którego dotarliśmy pociągiem i podmiejskim autobusem. Przygoda wspaniała – warta poświęcenia. Efekty tutaj: Zagraniczna sesja ślubna w Portugalii.
świetny tekst – sesje zagraniczne stają się coraz bardziej popularne , więc pewnie wiele młodych par skorzysta z tak dobrze przygotowanego poradnika. No i bajeczne zdjęcia
Bardzo dobry poradnik! Nie tylko pary będą z niego korzystać!
Wartościowy poradnik.
I dużo fajnych zdjęć! 🙂